sobota, 9 kwietnia 2011

Czy surowe mięso jest zdrowe? TATAR - jeść czy nie jeść?

Witam, chociaż jedzenie surowego mięsa nie należy chyba do ulubionych potraw Polaków, ja mogę powiedzieć tylko tyle , że jak we wszystkim - sedno tkwi w dobrym przyprawieniu naszej potrawy. Zachęcam więc do przygotowania TATARA - małego "kotlecika" z mięsa wołowego. Wszystkim pewnie wiadomo , że mięso wołowe jest zdrowsze niż wieprzowe, a surowe już może popieścić nasze podniebienie. 

Zacznijmy więc od wyboru mięsa. Oczywiście powinno być świeże i "nie przerośnięte". Najlepszy tatar jest z ligawy. Może być cielęcina albo młoda wołowina. proszę się nie zrażać ciemnym kolorem wołowiny , gdyż  jest to naturalne w procesie utleniania. Przestrzegam jednak przed kupowaniem "żylastej" , przerośniętej wołowiny zrazowej. Po zakupie odpowiedniej wołowiny należy powycinać wszelkie włókna. kroimy je w plastry by wygodnie nam było je mielić. Najłatwiej oczywiście użyć maszynki elektrycznej. Mięso mielimy na średnim sitku - dwa razy. Koniecznie dwa razy, gdyż właśnie w ten sposób nasze mięso odzyska piękny koniakowy kolor.

Przystępujemy do najważniejszej czynności. Przyprawy. Dodajemy pieprz, który może być czarny , biały lub mieszany , ale zawsze mielony z młynka. To daje aromat i jest bardziej pikantny. Oczywiście sól, odrobina Vegety, szczyptę majeranku oraz żółtko i maggi. Na koniec .............łyżeczkę cukru!!!!!! Tak - cukier pozwała utrzymać przez cały czas piękny kolor. Nasz tatar będzie miał cudowny czerwony lub koniakowy kolor przez całą imprezę. Wszystko oczywiście wyrabiamy ręką . Mięso powinno być dobrze wyrobione, by nie ciągnęło nam się w trakcie spożywania. Można sobie z tym poradzić wlewając odrobinę wody do już wyrobionej masy.


Na koniec formujemy mięso w kulki, na środku wyrabiamy dołek pod żółtko , boki obsypujemy cebulką i ogórkiem, pieczarkami , papryką- jak kto woli. Gwarantuję , że taki tatar będzie smakował wszystkim niedowiarkom i zapamiętają ten smak na zawsze. 


Smacznego:-)














wtorek, 22 lutego 2011

Lubisz gotować? A może tylko dobrze zjeść?

Witam na moim blogu o tematyce "żywieniowej". Tu chcę się dzielić i wymieniać doświadczeniami z życia w naszej kuchni. Gotowanie, smażenie to przecież nie tylko kuchnia, nasza wyobraźnia pozwoli nam przecież "pichcić" gdzie tylko nam się zachce. Zapraszam  wszystkich do wymiany swoich doświadczeń w tematyce - kuchnia, potrawy, przyprawy , ciasta, sposoby gotowania, moje ulubione potrawy  itd.  Nie ograniczjamy się do schabowego czy mielonego. Chociaż moja żona potrafi "zchrzanić" - bez użycia chrzanu oczywiście- nawet schabowego.

Zacznijmy więc od  tego schabowego. Nie wiem czy się ze mną zgodzicie, ale "tajemnica" przygotowania dobrego schaboszczaka to przede wszystkim dobre , świeże mięso. Niby to nic wielkiego, ale ono musi być po prostu  ze świeżego uboju. Ja poznaje to po wyglądzie- jest lśniące, miękkie, plastyczne - ostry nóż nie ma kłopotu by przeciąć włókna mięsa. 

Kolejna ważna moim zdaniem sprawa do grubość plastrów z których robimy nasze kotlety. Ja staram się kroić plastry około 1 cm. Tłuczek może być metalowy, ale pamiętamy żeby na mięso położyć woreczek foliowy. Zapobiega to zbyt mocnemu rozbiciu, a i nasze świeże mięsko nie rozpryskuje po ścianach.  Łatwiej takie kawałki po prostu rozbić.

Mamy już przygotowane , pięknie rozbite kotlety, więc musimy je przyprawić. Ja używam soli i pieprzu tartego bezpośrednio na mięso. Nie ma żadnych problemów w zdobyciu tych przypraw z już gotowymi pieprzniczkami i solniczkami. Inna sprawa że możemy dodać pieprz biały, czarny lub mieszany a sól morska- lepiej zmiękcza mięso. Jeśli chcemy by nasza potrawa szybko złapała aromat , możemy ją wstawić na kilka minut do zamrażalnika. Jeśli natomiast mamy czas- odstawmy mięso na 30-40 min.   Ja przygotowuję mięso i od razu wkładam do rozbitego jajka ze śmietaną. Tak- śmietaną. Moje kotleciki zamoczone w tej mieszance leżakują bez uszczerbku na aromacie. Im dłużej tym później, smaczniejszy kotlet.

Ważne jest smażenie. Oczywiście po wyjęciu z zalewy, obtoczeniu w bułce tartej , czas na proces smażenia. I tu pewnie niektórych zaskoczę. Ja smażę na smalcu. Mięso wieprzowe doskonale łączy się ze "swoją" słoniną roztopioną na patelni. I pamiętajcie, koniecznie smażyć na dość dużym ogniu, żeby mocno przysmażyc a nie spalić. Mały ogień powoduje duszenie się. A nasz schabowy powinien być soczysty, chrupki, rumiany i przede wszystkim smaczny.

I co o tym sądzicie? Życzę smacznego:-)